Etykiety

sobota, 15 lipca 2017

Italo Calvino "Rycerz Nieistniejący"

Italo Calvino, Rycerz Nieistniejący, tł. Barbara Sieroszewska, Warszawa 1993.
„Rycerz nieistniejący” jest kolejną książką mego dzieciństwa, ale przeczytaną ponownie i to bez udziału dziecka. Całkowicie o niej zapomniałam, ponieważ w czasach, kiedy ją po raz pierwszy czytałam ważne były dla mnie doznania, a nie autor i tytuł. Ta powieść dostarcza ich wiele, zwłaszcza tych pozytywnych. Śmiem również podejrzewać, że teraz śmiałam się z niej bardziej niż kiedyś. Jako dziecko książki traktowałam zbyt poważnie i podobał mi się Hłasko, a przecież on jest taki depresyjny, buntowniczy i momentami bezsensowny.
Calvino – jako Włoch – ma na pewno bujniejszą wyobraźnię i cieplejsze podejście do ludzi. Swoich czytelników obdarza z pozoru prostymi i śmiesznymi historyjkami. Jednak pod tą lekkością kryje się powaga wielkich pytań filozoficznych (lekkość dla dzieci, a więcej przemyśleń dla dojrzałych czytelników). Prosty typowy średniowieczny romans rycerski obfituje w śmieszne sceny, nietypowe zachowania i dziwne dla nas problemy. W dodatku cała akcja toczy się wokół zbyt poważnego rycerza, który nie istnieje fizycznie, ale jest cenny ze względu na swe dokonania. Jedynie jego zbroja służy cesarzowi i zbiera kolejne odznaczenia do czasu, kiedy poddano wątpliwości zasłużone noszenie przez niego tytułu rycerza, który zdobył przez uratowanie dziewicy. Paradoks całego wydarzenia polega na tym, że ratując niewiastę, która nie posiada dziewictwa nie można zasłużyć na tytuł i pasowanie na rycerza. Kobiety podzielono w ten sposób na te pierwszej i drugiej kategorii. Wyjątkiem jest kobieta-rycerka podążająca wszędzie za tajemniczym rycerzem.
Autor demitologizuje średniowiecze. Bawi się etosem rycerskim, kpi z zakonów, przerysowuje zachowania w imię służby Bogu, pozwala ulec złudzeniu powstania niezależnych i świadomych obywateli czy zobaczyć bezsens zaplanowanych walk z Maurami.
Jedną (a może jedyną) ważna bohaterką jest tu Hildegarda z Bingen dziwna plątanina jej losów. Staje się ona rycerką, która w ramach pokuty spisuje pamiętnik o rycerzu, za którym podążała. Miłość jednak potrzebuje cielesności, którą znajduje u innego dzielnego rycerza. Cała alegoria konieczności istnienie ciała staje się tu jakby parodią do mistycznych olśnień historycznej Hildegardy z Bingen, dla której mniszki były poślubione Chrystusowi - być może odwołanie do Rycerza Nieistniejącego walczącego z niewiernymi i grzesznymi. Taka miłość jednak nie może wystarczyć człowiekowi, który jako zwierzę stadne potrzebuje bliskości innych. Opowieść staje się zaprzeczeniem teorii Monteskiuszowych monad i wydaje się potwierdzać filozofię spotkania/dialogu Bubera, Levianasa czy naszego rodzimego filozofa Tischnera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz