Etykiety

niedziela, 23 lipca 2017

Marta Alicja Trzeciak "Dwadzieścia siedem snów"



Marta Alicja Trzeciak, Dwadzieścia siedem snów, Białystok „Wydawnictwo Kobiece” 2016
„Dwadzieścia siedem snów” to książka bardzo nietypowa. Akcja rozgrywa się tu w dwóch światach: snu oraz jawy. Wszystko to splata się ze sobą, wzajemne uzupełnia i sprawia, że każdy element powieści jest tu niezbędny. Wycięcie jednego wątku sprawiłoby, że zawaliłby się misterny domek z kart. Dopisywanie większej ilości wywołałoby znużenie. Marta Alicja Trzeciak doskonale dopracowała tu każdy element.
Opowieść zaczyna się bardzo prosto: młoda zamężna  pisarka wyjeżdża na prowincję by w spokoju i oderwaniu od codziennych zajęć pisać kolejną książkę. Dwadzieścia osiem dni, dwadzieścia siedem nocy to wystarczający czas by w samotności odkryć w sobie historię do opowiedzenia. Okazuje się, że bohaterka wcale nie musi fantazjować. Historia zaczyna się już na pierwszych stronach, przy pierwszym kontakcie z Szarą, u której ma mieszkać. Niepopularna noclegownia znajdująca się z dala od centrum i jego wygód (sklep) jest miejscem bardzo nietypowym. W pokoju gościnnym można spotkać Starą Szarą, która nie potrafi zrozumieć, że jej pokój został przeniesiony w inne miejsce. Powracająca staruszka (matka Szarej) uniemożliwia wynajęcie tego pokoju. Kolejny okazuje się być zajęty przez Laurę, która w ciszy lubi czytać, rozmyślać. Natomiast w trzecim pokoju straszy. Mimo próby zniechęcenia gościa do wynajęcia właśnie tego pokoju pisarka, czując, że przebywanie w nim będzie inspirujące, decyduje się go wynająć. Niezwykła atmosfera miejsca, jego magia ożywiania sprawiają, że pisarka czuje się w nim doskonale.
Bohaterka szybko wchodzi w rytm domu, poznaje znajomych i odwiedzających, stopniowo odkrywa i zaczyna rozumieć historię rodziny oraz spisuje kolejne wydarzenia, które zamiast wymyślonej historii stają się źródłem inspiracji. Oddalony od centrum wsi dom Szarej okazuje się mieć odległe korzenie, historia jej mieszkanek, klątwy sięga do czasów legendarnych, kiedy świat wyglądał inaczej, a na ludzi bezpośrednio oddziaływały złe moce, magia była elementem życia ludzi. Co pokoleniowa zmiana niesiona przez nawiedzającego demona próbującego zawłaszczyć sobie wszystkich mieszkańców toczy się od wieków. Tylko Szare nie ulegają. Rzucona w akcie desperacji przez Diabła klątwa sprawia, że nie mogą mieć więcej nią jedno dzieci, że w domu z krewnych nie może mieszkać nikt poza starą Szarą, Szarą i młodą Szarą. Cykl ten powtarza się w każdym pokoleniu. Córka Szarej chce go zaburzyć i po zajściu w ciążę, urodzeniu dziecka oddaje je ojcu mieszkającemu ze swoją matką, która nie może się pogodzić z tym, że synowa nie jest ani wymarzona, ani nie posłuszna, ani nie chce wejść w rolę typowej gospodyni domowej, ani też zamieszkać w domu z teściową. Uciekająca przed rodzinna klątwą matka Laury zamieszkuje wzgórze. Jej dom owiewa aura skandalu oraz tajemnicy. Niepokorna, wyzwolona, mająca artystyczną duszę kobieta nie zważa na plotki. Upaja się swoimi uniesieniami, przywiązaniem do demona, wymyślonym końcem macierzyństwa oraz narkotycznym uniesieniom. Korzysta z bogatej wiedzy zdobytej w rodzinnym domu na temat właściwości różnych roślin.
Młoda pisarka trafia do świata tych zależności dzięki nawiedzającym ją snom. Jej zamiłowanie do rozwiązywania zagadek sprawia, że chętnie wchodzi w historię i ją spisuje, wysłuchuje opowieści Szarych, uczestniczy w ich codziennym życiu, odkrywa ich zielarskie zamiłowanie, staje się uczestniczką pomagania w rozwiązywaniu problemów młodych kobiet.
Realizm magiczny powieści Marty Alicji Trzeciak sprawia, że trafiamy do świata z jednej strony zwykłego, możliwego, prowincjonalnego z wolno płynącym czasem, a z drugiej zostajemy wciągnięci w wir niezwykłych wydarzeń, magii łączenia jawy ze snem, uzupełniania się losów, nieuchronności biegu historii oraz niemogącej skończyć się klątwy, swoistego wykluczenia oraz niezrozumiałych relacji, które dopiero z kolejnymi stronami stają się coraz lepiej zrozumiałe.
„Dwadzieścia siedem snów” to opowieść o życiu kobiet, ich próbie łamania konwencji, wyzwalania się z konieczności dostosowania do ról społecznych, życiu blisko natury  korzystania z jej dóbr, przekazywaniu wiedzy oraz wierzeń z pokolenia na pokolenie, losy Mileny, Laury, Remkowej, Remigiusza i Szarej, których połączyła miłość młodych i przewróciła życie do góry nogami klątwa. Ich losy odkrywają sny o Mi i Sol, żyjących poza społecznością.
Niebanalna historia Marty Alicji Trzeciak pełna jest niedomówień, tajemniczych wydarzeń, scenek układających się w całość. Młoda pisarka-bohaterka-narrator czerpie wiedzę z opowieści i snu. Jej niezwykłe umiejętności sprawiają, że może wyzwolić Szare od klątwy i konieczności ciągłego jej przeżywania.
W książce zachwyciła mnie niezwykła dyscyplina słowa oraz styl pisarki. Z jednej strony wszystko jest bardzo łatwe, prowincjonalnie proste, sprawiające wrażenie niewzbogaconych niczym relacji z pobytu w malowniczym miejscu, a z drugiej obrazy misternie piętrzą się tworząc efektywną całość wymagającą uważnego czytelnika otwartego na ukryte znaczenia. Metafora i alegoria sprawiają, że całość owiana jest tajemnicą wynikającą ze sposobu mówienia bohaterów, którzy wydają się rozumieć siebie bez słów, odczytywać znaki w otoczeniu. Do tego bezosobowe zwracanie się do siebie sprawia wrażenie dystansu mającego z jednej strony zbudować wrażenie nie osobistego „tykania”, ale też nie pomaga zbudować wizerunku szacunku, o który trudno w mierzeniu się z klątwą, chęciom ciągłej niesienia pomocy, wychodzenia naprzeciw ludzi i wykluczenia z powodu braku zrozumienia ze strony zwykłych ludzi.
„Dwadzieścia siedem snów” to czwarta powieść pisarki, a moja pierwsza lektura jej twórczości. Wciągająca i pobudzająca wyobraźnię historia sprawiła, że na pewno sięgnę po kolejne książki Marty Alicji Trzeciak. Zdecydowanie polecam.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz