Etykiety

niedziela, 16 lipca 2017

Za jakie grzechy reż. Jonas Elmer

Jak zwykle tytuł polski oderwany jest od tematyki filmu. „Za jakie grzechy” sugeruje ciągłe poczucie beznadziei działań, a tak jednak nie jest. Znacznie lepszy jest tytuł angielski: „New in Town”, ale jak to bywa z tłumaczeniami tytułów zależą one od fantazji i widzimisię tłumacza, dystrybutora i paru innych osób zainteresowanych zarobkiem. Być może ten polski tytuł bardziej pasuje do naszej narzekająco-pesymistycznej osobowości narodowej.
Jeśli chodzi o fabułę jest ona niezwykle prosta, ale przecież po tego typu filmach nie oczekujemy niczego genialnego, zaskakującego. Komedia romantyczna ma przede wszystkim być śmieszna, posiadać wątek miłosny i szczęśliwe zakończenie. Jeśli oczekujemy czegoś innego to na pewno nie wiemy nic o gatunku.
Film zabawny. Powaliły mnie niektóre dialogi, a jeden nawet ciągle do mnie wraca. Główna bohaterka, będąca kierownikiem (czy dyrektorem fabryki) jedzie samochodem ze swoją sekretarką – typowo wiejska kobietą o wiejskiej mentalności i prostoduszności, przez co skojarzyła mi się z Sanchem Pansą. Podwładna próbuje wprowadzić nową kobietę w świat miasteczka, w którym panuje mróz i zaspy utrudniają poruszanie. Wypytuje się miastowej, nieodpowiednio ubranej (elegancki kostium bez kurtki), szefowej. W pewnym momencie pada pytanie: „Odnalazła pani Jezusa?”, na które sekretarka dostaje odpowiedź: „Nie wiedziałam, że się zgubił”. Odpowiedź ta nie jest miło widziana, ponieważ sprawy wiary są w małej miejscowości niezwykle ważne. To właśnie święta, obrzędy spajają społeczność, stają się powodem do dawania sobie podarków własnoręcznie wykonanych.
Kiedy oglądałam ten film miałam wrażenie, że jest on taki troszkę o mnie. Też zdarzyło mi się trafić na wieś (raczej małe miasto czyli takie do 20 tys. mieszkańców), poznać – na pierwszy rzut oka – gburowatego mężczyznę. Również podobnie jak bohaterka zakochałam się w małej mieścinie i jej klimacie. Niby takie miejsca sprawiają wrażenie pustkowi kulturowych i rozrywkowych, co bohaterka na początku podkreśla, ale w zamian oferują coś cenniejszego: przyjaźń, na którą w wielkich miastach często brak czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz